Hocus Pocus to całkiem nowa polska marka kosmetyków premium, o których powinno być trochę głośniej na rynku. Akurat tematycznie ten artykuł trafi w trend Halloweenu, ale to produkty fajne na każdą porę roku.
Kosmetyki Hocus Pocus to nowość na rynku – jak się sprawdzają w codziennej pielęgnacji?
Miałam okazję, dzięki uprzejmości marki, przetestować całą gamę kosmetyków Hocus Pocus, których na razie jest szlachetna trójka: wielozadaniowe serum z azeloglicina® SHOW OFF!, olejowe serum z witaminą C THE ONE! I łagodzący krem z pantenolem REMEDY CREAM. Jesteście ciekawi mojej opinii?
Wielozadaniowe serum z z azeloglicina® Hocus Pocus SHOW OFF!
Na pierwszy ogień idzie to serum. Jego głównym zadaniem, ze względu na obecność opatentowanego składnika azeloglicina® w stężeniu 5%, jest sprawienie, że skóra będzie wyglądać nieskazitelnie. Kosmetyk działa na wielu obszarach:
- rozjaśnia przebarwienia,
- redukuje wydzielanie sebum,
- łagodzi rumień,
- delikatnie złuszcza skórę.
Robi wiele więcej, ale wypisałam tylko te efekty, które sama zauważyłam na swojej skórze w pielęgnacji. Serum nie używałam codziennie, tylko co kilka dni, ale rezultat mnie wyraźnie zaskoczył. W zasadzie nie tylko mnie, bo bliscy zauważyli, że moja cera stała się bardziej jednolita i promienna, a przebarwienie, które mam pod prawym okiem, mocno pojaśniało.
W formule serum Hocus Pocus SHOW OFF! można znaleźć naprawdę kilka dobroci jak ultracząsteczkowy kwas hialuronowy, mocznik, ekstrakty roślinne czy kwas mlekowy.
Czy polecam? Tak – w zasadzie do pielęgnacji każdego rodzaju cery. Nie wiem, jak zachowa się w przypadku bardzo wrażliwej, ale wydaje mi się, że nie powinien doprowadzić do pojawienia się większego dyskomfortu. Zdecydowanie rekomenduję go za to do skór ze skłonnością do przetłuszczania się i z widocznymi przebarwieniami.
Cena za 30 ml: 134 zł.
TU kupisz: hocuspocus.me/produkt/show-off/
Olejowe serum z witaminą C Hocus Pocus THE ONE!
Ten olejek to moje nowe odkrycie, ale trzeba go jednak używać w specyficzny sposób w przypadku skóry skłonnej do nadprodukcji sebum. Zalecam stosowanie go w takim przypadku jedynie na noc i w zasadzie tak właśnie zaleca sam producent, ale wiadomo, że człowiek lubi testować po swojemu. 😉 Gdy olejowe serum jest aplikowane na dzień, może powodować wyświecanie się skóry. Jednak w nocnej pielęgnacji – bajka. Będę je polecać bez cienia wątpliwości.
Nie zdziwcie się, że ma pomarańczowy kolor, ale to wynik obecności dwóch cennych składników – beta-karotenu i oleju z nasion marchwi. Najważniejszym składnikiem jest jednak stabilna forma witaminy C. Myślę, że przebarwienie na mojej skórze nie zostało rozjaśnione jedynie przez serum SHOW OFF!, lecz także przed olejek THE ONE!, a w zasadzie przez ich współpracę.
Wracając do samego serum olejkowego, trudno nie wspomnieć o jego aplikacji. Jest bardzo przyjemna – olejek nie jest tępy, gładko rozprowadza się na skórze. Co ważne, szybko się wchłania, a wręcz ekspresowo. Czuć, że pozostawia po sobie warstwę okluzyjną, ale nie tłuści zanadto.
Po jego regularnym stosowaniu zauważyłam zwiększenie sprężystości skóry, wyrównany koloryt, gładkość i aksamitność. Fajnie zatrzymuje wilgoć w naskórku, dzięki czemu jest chroniony przed przesuszeniem. Olejku używam raczej każdej nocy lub co drugą. O poranku skóra zachwyca ładnym glow, nawet po oczyszczeniu. I jeszcze jedno – dzięki olejkowi moja skóra przestała być poszarzała, jest wyrazista, promienna i ma zdrowy kolor nawet teraz, o tej jesiennej porze.
Cena za 30 ml: 129 zł.
TU kupisz: hocuspocus.me/produkt/the-one/
Łagodzący krem z pantenolem REMEDY CREAM
Krem zostawiłam na sam koniec, ponieważ nie spełnił wszystkich moich oczekiwań. Wiem, że jego głównym zadaniem jest zniwelowanie dyskomfortu, gwarancja ukojenia, ale sądziłam, że będzie też jednocześnie głęboko nawilżał. Szczególnie że zawiera glicerynę, duże stężenie aloesu i pantenol. Nawadnia, owszem, ale umiarkowanie.
Jednak w łagodzeniu podrażnień i zaczerwienień świetnie sobie radzi. Natychmiastowo przynosi ulgę, to trzeba mu przyznać. Wszystkie kosmetyki są polecane także do pielęgnacji tatuażów – ten krem powinien więc sprawdzić się na dość świeże dziary. Mogłaby też powstać większa wersja tego kremu jako remedium po goleniu nóg – moim zdaniem wystarczająco zmiękcza skórę i łagodzi podrażnienia. Ze względu na małą pojemność, ten krem przyda się jednak męskiej części społeczeństwa albo po depilacji kobiecego wąsika.
Muszę wspomnieć o jeszcze jednej małej wadzie – aplikatorze. Bardzo mnie cieszy, że wszystkie kosmetyki zamknięto w szklanych pojemnikach, to na duży plus! Jednak krem ma dozownik, który czasem aż strzela zawartością. I niekiedy część preparatu trafiała nie na moje palce, a na szafkę bądź inne części mojego ciała. A próbowałam na różne sposoby. Nie jest to jakiś wielki i uciążliwy mankament, ale niestety mnie czasem doprowadzał do szewskiej pasji. 😉
Cena za 30 ml: 94 zł.
TU kupisz: hocuspocus.me/produkt/remedy-cream/
Reasumując, nie mam nic do zarzucenia wielozadaniowemu serum i olejkowi, po kremie spodziewałam się większego efektu nawilżenia, ale zwracam mu honor za świetne kojenie podrażnionej i zaczerwienionej skóry. Jak wspomniałam, na duży plus są szklane opakowania oraz wielofunkcyjność produktów – nie muszą być wyłącznie używane do twarzy i do tego, do czego teoretycznie zostały stworzone, są też rekomendowane do pielęgnacji tatuażów, po goleniu, po makijażu permanentnym, a serum olejowe – jako olejek do paznokci i skórek.
I trudno też nie wspomnieć o projektach graficznych i całym brandingu – zajrzyjcie na stronę i doszukujcie się w treściach wielu sprytnych odniesień do cyrkowego klimatu.
Ach, jeszcze jedno – kosmetyki są wegańskie i cruelty-free.
Oryginalny wpis: https://flamingblog.pl